Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/146

Ta strona została uwierzytelniona.

wszystkich stron. Gromada dzieciaków z gwiżdżącemi kogucikami, natarła na Cesię i Anielkę.
Weronka sołtysa promieniała radością. Trzymała w ręku kolorowy wiatraczek z papieru, który wesoło obracał się na wietrze.
— Teraz i ja chcę coś kupić — postanowiła Cesia, przyśpieszając kroku. Dwie monetki pięciogroszowe poprostu wypalały jej dziurę w kieszeni. Znalazły się tuż przy kładce, przerzuconej przez strumyk.
— Patrz, to tutaj Gieńka kupiła swoje kolczyki — zawołała nagle Anielka. Istotnie takie same kolczyki leżały na straganie, a tuż przy nich piękne czerwone korale, zielone bransoletki, pierścionki i broszki.
— Dwadzieścia groszy za sztukę, tylko dwadzieścia groszy! — wołała handlarka z zapałem.
Dziewczynki spojrzały na siebie w przerażeniu, lecz już po chwili Anielka szepnęła Cesi do ucha:
— Chodź, tam dalej jest o wiele ładniejszy stragan z tańszemi rzeczami!
I słusznie. Na następnym straganie uśmiechały się do dzieci pokryte lukrem serduszka z pierników, maleńkie trąbki z ciasta, cudowne ptaszki z różowemi oczkami z cukru. W głębi wznosił się stos różnoko-