Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/150

Ta strona została uwierzytelniona.

ki i obracała się dumnie na wszystkie strony. Każda dziewczynka zapragnęła teraz być jej najbliższą przyjaciółką. Długim szeregiem zaczęły kroczyć dzieci z powrotem do wsi.
Na łąkach pod wpływem lekkiego wietrzyka kołysała się wysoka trawa, tysiące różnobarwnych kwiatów podnosiły główki ku błękitowi nieba. Rozchylały kielichy, przyjmując gościnnie brzęczące pszczółki, które odlatywały, aby po chwili wrócić znowu. Nietylko pszczółki zachwycały się kwiatkami. Drobne rączki dziewczynek poczęły je delikatnie zrywać, aż wreszcie nie mogły już podźwignąć większej ilości kwiecia.
Wówczas przysiadły dzieci na skraju łąki, poczęły śpiewać i wić wianuszki z kwiatów. Wianuszkami temi dziewczynki przystroiły sobie główki, podziwiając si ę w tym stroju wzajemnie.
— O, kto tam idzie? — zawołała nagle Cesia, wskazując szeroką wiejską drogę.
Oczy wszystkich dzieci poszybowały w tę stronę.
— Wielbłąd — człowiek — jeszcze jakieś zwierzę!
Z okrzykiem radości zerwały się dzieci z trawy i poczęły biec na spotkanie przybyszom.