Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/16

Ta strona została uwierzytelniona.

neczek. Mały dzwoneczek marcowy kiwa główką, podczas, gdy dziewczynka dalej szuka kwiatków. Naprawdę, tam widzi jeszcze jeden i jeszcze jeden, a tam, ach, jaki cudowny, tam rośnie cała kępka dzwoneczków. Anielka pochyla się znowu. Posuwa się wciąż dalej i dalej, aż wreszcie trzyma już w ręku cały bukiecik. Wącha kwiatki, układa je zręcznie i przygląda się im z radością. Ach, strumyk! Swawolnie płynie strumyk, skacząc po kamieniach i połyskując w słońcu, jakby miał sukienkę z błyszczącego jedwabiu. Dziewczynka, przejęta radością, siada na brzegu i znowu zaczyna układać w bukiecik swoje kwiatki.
— Jakto pięknie, gdy wiosna nadchodzi, — myśli.
Pochyla się, aby rączki zanurzyć w wodzie. Wówczas na dnie strumyka widzi mnóstwo lśniących kamieni, inne są mchem porośnięte.
— Kamienie! Jezus Marja, przecież miałam kamienie odrzucić! — przebiega nagle przez główkę Anielki.
Przerażona zrywa się. Ach, to głupie pole! Anielka zupełnie o niem zapomniała. Potykając się, biegnie teraz wilgotną łąką, ale już na polu zastaje matkę, pracującą pilnie. Serduszko Anielki bije mocno.