Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/162

Ta strona została uwierzytelniona.

Najprawdopodobniej w języku kocim miało to oznaczać: Dobry wieczór.
— Misia! — zawołała Anielka uradowana, chcąc kotkę wziąć na ręce. Kotka jednak odskoczyła śpiesznie na stronę i mruczała dalej: Mrr, mrr, mrr!
Wówczas ku wielkiemu swemu zdziwieniu ujrzały dziewczynki kilka maleńkich kocich łebków, wynurzających się z siana. Jedno ze zwierzątek wylazło już z ukrycia, później drugie, trzecie i czwarte. Wszystkie były prześliczne i tak śmiesznie kołysały się na maleńkich nóżkach.
— Patrz, jakie mają cudne ogonki! — szeptała Anielka, — i różowe noski, a oczka jakie okrągłe. Sierść mają zupełnie jak stara. Ach, strasznie bym je chciała pogłaskać!
— Nie, daj spokój! — broniła kocięta Elżunia.
Zadowolona i dumna, położyła się Misia na sianie, a kocięta poczęły ją ssać żarłocznie.
— Pewno nie wiedziałyście, że mam dzieci i do tego takie ładne, — zdawała się mówić Misia. — Ale proszę was, nie róbcie im krzywdy!
Spoglądała teraz na Anielkę i Elżunię