Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/163

Ta strona została uwierzytelniona.

błagalnie, gdy obydwie stały pochylone nad nią.
— Spójrz, Elżuniu, na to maleństwo! — cieszyła się Anielka, biorąc jedno najedzone już kociątko na ręce. — Jakie mięciutkie jest i jakie ma cudowne szare włoski. Ach, jakie sympatyczne!
— Moje jest jeszcze ładniejsze, — pochwaliła się Elżunia, — ma czarne łapki i błękitne ślepki, a przy starej leży drugie takie same.
— Tak, a czwarte jest znowu bure.
— Miau, miau, prosiła Misia, miau, miau, skarżyły się maleństwa.
— Nie bójcie się, nie zrobimy wam krzywdy, — pocieszała Anielka, — chcemy się wam tylko przyjrzeć. Patrz, Misiu, oddaję ci twoje kociątko, a tutaj jest drugie, które wzięła Elżunia. Zadowolona jesteś? Acha, chcesz je umyć!
Dziewczynki spoglądały uszczęśliwione, jak kotka lizała swe dzieci jedno po drugiem i jak maleństwa wdrapywały się na grzbiet matki, męcząc ją niemiłosiernie. Wreszcie Misia wstała i zeskoczyła z siana nadół. Wówczas Anielka i Elżunia usiadły na jej miejscu, bawiąc się z figlarnemi kociątkami, które wreszcie zasnęły w ich fartuszkach.