Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/169

Ta strona została uwierzytelniona.

kowa, wracając znowu do kuchni — Dajcie wasze talerze!
Nałożyła na talerze całe stosy kiełbasy i mięsa, a Stefek dostał nawet ucho wieprzowe, Anielka zaś wieprzowy ogonek. Wszystkie talerze napełnione były pod górę.
— Dziękujemy pięknie, dziękujemy ślicznie, — wołały uradowane dzieci i szybko wymknęły się z chaty Styków.
— Mamo, mamo, — cieszyła się Anielka, — dostałam ogonek, patrz, dostałam ogonek! Prawda, że mogę go zjeść?
— Możesz, możesz, — śmiała się matka, kładąc mięso na patelni, tylko kiełbasy postawiła na stole i dzieci natychmiast wzięły się do jedzenia.
— Ach, jaka doskonała! — zachwycał się Stefek. — Byłbym bardzo zadowolony, gdyby Stykowie codziennie zabijali prosiaka.

Pierwsza wielka podróż Anielki

Na dworze panowała jeszcze czarna noc. Nagle jakieś drzwi we wsi się otwarły i wyszła niemi Anielka, trzymając babcię za rękę. Oczy Anielki błyszczały nieopisaną radością, bo oto nastał wreszcie ten uroczysty dzień, w którym miała się udać do Wiatrowa na jarmark św. Marcina. Po raz pierwszy w życiu miała Anielka zobaczyć