Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/170

Ta strona została uwierzytelniona.

prawdziwe miasto, nic więc dziwnego, że serce wyrywało jej się z piersi radośnie.
Trzymała mocno babcię za rękę i szła naprzód dużemi krokami. Wszystko dokoła trwało w śmiertelnej ciszy, a wśród mroków nocy Anielka zaledwie ulicę przed sobą widziała. Babcia również od czasu do czasu musiała zapalać świeczkę, aby przeczytać, coś na wskaźniku drogowym.
— Zaraz będzie dzień, — mówiła kilkakrotnie, ciągle jednak było jeszcze ciemno i ludzie we wszystkich domach smacznie spali.
Babcia nagle poczęła się niepokoić, a niepokój ten udzielił się i Anielce.
— Jak zobaczymy jakieś światełko, to wstąpimy i zapytamy, która godzina — oświadczyła babcia uspokajająco.
Przez dłuższy jednak czas nie dostrzegły nigdzie żadnego domostwa, aż wreszcie ujrzały światełko w jakiejś stajni, znajdującej się widocznie przy drodze. Babcia wraz z Anielką podeszły, otworzyły drzwi i babcia uprzejmie zapytała o godzinę.
— Jest teraz piąta, — odparł zaspany wieśniak, przyglądając się babci ze zdziwieniemj — Wcześnie jesteście na nogach!
— Ach, Jezus Marja! — zawołała babcia załamując ręce. — Teraz się nie dziwię, że