Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/173

Ta strona została uwierzytelniona.

Anielka ugryzła kawałeczek i widocznie bułeczka smakowała jej bardzo, bo potem zjadła drugą, trzecią i czwartą.
Na ulicy zobaczyła Anielka mnóstwo ludzi, którzy biegali w tę i w tamtą stronę z jakiemiś paczkami i koszami. Niektórzy byli bardzo ładnie ubrani, o wiele ładniej, niż najbogatsi mieszkańcy Wielkiej Wsi. Wozy turkotały po bruku, a Anielka podziwiała i podziwiała piękne towary, wywożone[1] na wystawach sklepowych.
— Przyjemnie musi być tym ludzom w mieście, — myślała. — Ach, jak jabym chciała kiedyś w mieście zamieszkać i być czemś wielkiem!
Na twarzyczce Anielki odmalowało się gorące pragnienie zostania czemś i zdobycia całego mnóstwa pieniędzy.
— Trzymaj mnie mocniej za rękę, bo jeszcze gdzieś zginiesz! — rzekła babcia. — Teraz wchodzimy na plac targowy.

Tutaj stragan stał przy straganie. Buty, materjały, naczynia, kapelusze, zabawki, wszystko, czego tylko dusza zapragnie, wabiło oczy i zachęcało do kupna. Babcia kupiła dużo metrów materjału w rozmaitych kolorach. Kupiła również kilka chustek czerwonych, żółtych i białych. Te chustki Anielka musiała dźwigać. Później cały towar zosta-

  1. Przypis własny Wikiźródeł Najprawdopodobniej błąd w druku i zamiast słowa wywożone winno być wyłożone.