Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/177

Ta strona została uwierzytelniona.

Całemi godzinami mogła się przyglądać pracy tych obcych ludzi, całemi godzinami przysłuchiwała się ich rozmowom. Czasami ludzie ci pozwalali jej i innym dzieciom wsiąść do maleńkiego wagoniku i przejechać się trochę. Po każdej takiej przejażdżce Anielka rumieniła się i szeptała nieśmiało: „Dziękuję”.
Co niedzielę ponad doliną rozbrzmiewał dźwięczny wesoły śpiew i śpiew ten znowu budził w duszy Anielki tęsknotę za wędrówką po szerokim świecie...
Szyny kolejowe i maleńki budynek dworcowy we wsi, były już gotowe. Zbliżał się dzień uroczysty, kiedy pierwszy pociąg prawdziwy miał przebiec doliną. Wszystkie chaty przystrojono zielenią, wszystkie okoliczne dworce ubrane były flagami. Mieszkańcy wsi odświętnie ubrani czekali niecierpliwie na ukazanie się pierwszego pociągu.
Tam, stamtąd nadchodził! Ludziom zaparło oddech w piersiach, poczęli powiewać chustkami, a przystrojona zielenią i dysząca parą lokomotywa, zatrzymała się na maleńkiej stacyjce w Wielkiej Wsi. Z umajonych wagonów wyjrzały uśmiechnięte twarze, zabrzmiała muzyka i śpiew.
Kto pragnął, mógł wsiąść i całkiem zadarmo przejechać się do Wiatrowa i z po-