Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/30

Ta strona została uwierzytelniona.

promienie wnikają do doliny, ludzie są już znowu przy pracy. Na obszernej łące trawa jest już skoszona. Słońce ze zdziwieniem spogląda na pochylone plecy pracujących i wstydzi się trochę, że samo tak długo spało. Chce odwdzięczyć się pracowitym wieśniakom i coraz gorętsze promienie wysyła na łąkę, aby skoszona trawa wyschła jak najśpieszniej. Nastaje upalny dzień. Kobiety i dzieci wychodzą również na łąkę; wszyscy pragną pomagać, wszyscy coś robić muszą. Trzeba przecież zgrabić skoszoną trawę, trzeba ją przewrócić. Anielka też jest na łące. Policzki jej pałają, drobne kropelki potu występują na czoło. Z jaką radością powitali wszyscy wołanie gospodyni:
— Chodźcie na obiad! — Anielka odłożyła grabie i wraz z innymi wolnym krokiem przeszła pod rozłożystą przydrożną jabłoń. Kto żyw, już tam odpoczywał, wszystkie kobiety i dzieci, Wojtek, gospodyni i gospodarz, wszyscy rozsiedli się na wąskiej miedzy.
— Teraz człowiek się posili, — uśmiecha się gospodarz, — siadajcie.
Na trawie rozpostarto wielki kolorowy fartuch. Znalazł się świeżo upieczony chleb