Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/50

Ta strona została uwierzytelniona.

stosy. Anielka odtąd przechodziła koło nich w milczeniu. Nie interesowały jej nawet wesołe piosenki drwali, ani ich żarty. Anielka była bardzo smutna i ciągle myślała o Filusiu, który już nie żył.

Żabka.

Jesienny wiatr dął przez całą noc i z drzew owocowych pospadało na ziemię mnóstwo jabłek i gruszek.
— Weź ten duży koszyk i pozbieraj owoce, — rzekła rano matka do Anielki.
Dziewczynka skrzywiła się. W izbie było teraz stanowczo przyjemniej, niż na wilgotnej trawie. A pozatem jeszcze coś zniechęcało Anielkę. Anielka panicznie bała się żabek, które przecież mieszkają tam, gdzie trawa jest najwilgotniejsza. Matka jednak kazała, więc trzeba było słuchać. Wzięła Anielka z niechęcią koszyk i poszła.
Niebo było chmurne, trawa zupełnie mokra. W wilgoci tej marzły bose nóżki Anielki, szła jednak ochoczo przed siebie, patrząc wciąż w ziemię. Doszła wreszcie do wąskiego strumyczka, który musiała przeskoczyć. Ale niestedy! Nad samym brzegiem siedziała wielka zielona żaba, przyglądając się Anielce pełnym zaciekawienia wzrokiem. Gdy dziewczynka postąpiła je-