Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/60

Ta strona została uwierzytelniona.

— Jesteś tutaj? — pyta zdziwiony. — Leć po Romka i Staśka! Niech mi oskrobią kij ze starej farby, abym go mógł na nowo pomalować.
Anielka wychodzi. Po chwili wraca z braćmi. Ojciec daje każdemu z chłopców ostry nożyk i każe im wziąć się do roboty. Anielka jednak wciąż przygląda się ojcu. O, jakże kocha tego swego tatusia! Jak on ślicznie maluje, a czasami to nawet pozłocić potrafi tabliczkę na czyimś grobie i tabliczka później wygląda, jak nowa. Tak, ojciec wszystko potrafi! Anielka jest z niego dumna.
— Gotowe! — mówi w pewnej chwili Romek, odkładając nożyk. Tymczasem zapada wieczór i ojciec już dalej nie może pracować.
Przy wieczerzy mówi do matki:
— Dzisiaj jestem zadowolony z dzieci, bo mi pomagały.
Nagle wstaje od stołu i podchodzi do okna.
— Źle jedziecie, nie po tej drodze! — woła, wychylając się. — Wróćcie!
Dzieci również do otwartego okna podbiegają. Jakiś pijany człowiek siedzi na wozie i jedzie tuż nad brzegiem rzeki.