Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/71

Ta strona została uwierzytelniona.

się obcy człowiek, który zamiast ojca pracował. Anielka najbardziej ze wszystkich dzieci nad tem cierpiała. Rozumiała teraz dobrze, dlaczego matka tak często płacze.

Doktór — czarodziej.

Śnieg padał. Lekko i wolniutko opadały duże płaty na ziemię, okrywając ją miękką, białą kołderkę. Anielka siedziała w ciepłej izbie. W zamyśleniu przyglądała się dużej brodawce na wskazującym palcu swej prawej ręki. Doktór Wardas mógłby tak zrobić, żeby brodawka zniknęła, ale Anielka nie miała ochoty pójść do niego. Lękała się go dziwnie, bo zawsze miał gniewną minę i nigdy nawet na nią nie spojrzał, gdy spacerował po swoim ogrodzie. Niejednokrotnie gniewał się, gdy dzieci na ulicy śpiewały i hałasowały.
Tak, doktór Wardas był przeważnie nie w humorze. Wprawdzie matka chwaliła go przed wszystkimi, on również często zaglądał do izby, szczególnie teraz, kiedy matka płakała po śmierci ojca. Zazwyczaj podczas takich wizyt był bardzo miły, a potem przysyłał przez służącą kosz rozmaitych prowiantów.
Anielka wiedziała o tem, mimo to jednak dziwnie go się bała.