Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/85

Ta strona została uwierzytelniona.

Po dłuższej chwili Stefek odezweł się tajemniczo:
— Wiesz co, Anielciu, ja także będę czemś wielkiem, jak dorosnę. Będę wtedy właścicielem wiejskiego sklepiku!
— To ja ci ten sklepik kupię, — uradowała się Anielka.
Stefek jednak nie chciał nawet o tem słyszeć.
— Nie, nie, sam go sobie kupię, będę miał mnóstwo pieniędzy w oszczędnościowej kasie. A ty będziesz mi musiała przysyłać rozmaite rzeczy z ciepłych krajów. Będziesz mi przysyłała cytryny, daktyle, pomarańcze, figi...
— Tak, tak, całe skrzynki ci przyślę, — zawołała Anielka, — może nawet cały okręt! Będziesz mógł jeść, ile ci się spodoba, a resztę sprzedać. Wtedy napewno też będziesz bogaty, prawda, Stefciu?
Stefek skinął potakująco głową i znowu obydwoje wrócili do lizania cukierka, który wreszcie stał się tak mały, że zniknął zupełnie w ustach dzieci. Wówczas dopiero obydwoje zdecydowali się zejść ze strychu.

W zamknięciu,

— Słuchajcie, słuchajcie! — wołała Anielka nazajutrz do Stefki i Weronki, —