Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/86

Ta strona została uwierzytelniona.

znowu jakiegoś człowieka zamknęli w szopie strażackiej. Chodźcie prędko!
Dziewczynki przybiegły.
— Dokąd idziecie? — usłyszały za sobą zaciekawione głosy chłopców.
— Do szopy strażackiej. Kogoś tam zamknęli!
— My pójdziemy także!
Wkrótce gromada zaciekawionych chłopców i dziewcząt stanęła przed szopą. Na dole nie było ani jednego okna, bo do szopy tej strażacy miejscowi wstawiali zawsze tylko sikawki. U góry jednak znajdowały się dwe maleńkie zakratowane okienka.
— Tam jest, tam jest! — szepnęła Anielka, wskazując palcem okienko na górze.
Istotnie, jakiś człowiek wyglądał z poza żelaznych krat, zerkając na dzieci. Miał długą zwichrzoną brodę i poczochrane włosy. Posiadał jednak dwoje szarych dobrotliwych oczu.
— Dobry wieczór, — zawołały dzieci, trącając się łokciami.
— Dobry wieczór, — odpowiedział głos z za okienka.
— Zapytaj go teraz — szepnęła Weronka do ucha Anielce.