Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/89

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ty go zapytaj, — rzekła Anielka cicho do Stefci, — ja nie mam odwagi.
Stefcia najprzód ochrząknęła, a potem zawołała w górę do okienka:
— Dlaczego tu jesteście zamknięci?
— Ach, Boże — odpowiedział człowiek głosem pełnym smutku. — Nie mam pieniędzy i nie mam co jeść, więc musiałem chodzić po prośbie. Strażnik miejscowy przyłapał mnie i zamknął.
— Czy teraz też jesteście głodni? — zapytał gruby Józek z litością.
— Trochę głód odczuwam, — zaśmiał się człowiek.
Wówczas nagła myśl zaświtała w główce Anielki.
— Wiecie co, przyniesiemy mu coś do jedzenia!
— Tak, naturalnie! — zawołała Maniusia. — Ja przyniosę dwa duże jabłka.
— A ja duży kawał świeżego chleba. Chleb bardzo smakuje, jak człowiek jest głodny, — dorzuciła Cesia.
— Ja także przyniosę kawałek chleba! — zawołał Józek i pędem puścił się przed siebie.
— Tak, ale jak mu to wszystko podamy? — zapytała Weronka w zamyśleniu.
— Wrzucimy wszystko do okienka, —