Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/91

Ta strona została uwierzytelniona.

— Idzie Stefcia, idzie Stefcia! — zawołała nagle Anielka, biegnąc na spotkanie koleżanki.
Stefcia wymachiwała w powietrzu długim sznurem.
— Rzucę go zaraz do okienka, — rzekła, — ja przecież umiem najwyżej rzucać.
Wszyscy spoglądali na Stefcię z podziwem. Człowiek z za kraty wysunął na zewnątrz rękę, nie mógł jednak sznura uchwycić. Stefcia próbowała raz jeden i drugi, sznur jednak za każdym razem spadał z powrotem na ziemię. Teraz zaczęli próbować Józek i Stefek, później Anielka i Weronka, lecz żadne z nich nie mogło podrzucić wyżej.
— O, teraz już wiem, co mamy zrobić, — odezwała się nagle Anielka. — Przyniesiemy długą tyczkę, przywiążemy do niej sznur i podamy go temu człowiekowi.
— Tak, naturalnie, Anielka ma rację! — ucieszyły się dzieciaki.
— Ja zaraz tyczkę przyniosę, — zawołała Stefcia, — bo przecież mieszkam najbliżej.
I znowu pędem pobiegła do domu. Józek pobiegł za nią, aby jej pomóc.
Gdy obydwoje wrócili, przywiązali sznur do górnego końca tyczki, podnieśli tyczkę do góry i istotnie sznur znalazł się natych-