Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/99

Ta strona została uwierzytelniona.

lecz niestety przyszła pora powrotu. Nauczyciel ustawił dzieci w szeregu.
— Ruszamy! — zawołał. — Henio niech gra na swojej harmonijce.
Wkrótce wszyscy znaleźli się na stacji.
— Muszę jeszcze coś kupić za moje pieniądze! — rzekła Anielka, podbiegając do straganu ze słodyczami.
— Kupiłam cukierek i dużą czekoladę! — cieszyła się, siedząc już w przedziale. — Będę mogła teraz bardzo długo lizać.
Dzieciaki zgromadziły się przy oknach, spoglądając na zachodzące słońce.
— Proszę pana, jakie niebo jest teraz czerwone! — wołała Weronka, zmęczona całodziennem bieganiem i senna.
Na stacji czekały już umajone wozy, które miały dzieci odwieźć do rodzinnej wioski,
Usadowiono się pośpiesznie, śpiewano i śmiano się, aż wreszcie w oddali ukazały się tak dobrze znane dzieciom zagrody. Śpiewano tak głośno, że niemal wszyscy wieśniacy powychodzili z chat.
— Przyjemnie było? — zapytała matka Anielki, gdy dzieci wróciły do domu.
— Cudownie, przecudownie! — zawołały chórem.