Strona:Janusz Korczak - Bankructwo małego Dżeka.djvu/16

Ta strona została uwierzytelniona.



Powieść ta zaczyna się od wtedy, kiedy Dżek już dwa lata chodzi do szkoły, i siedzi teraz koło okna na trzeciej ławce. Tamta nauczycielka właśnie zachorowała, i nowa pani objaśnia, jakie nowe zeszyty i książki trzeba kupić na nowy rok szkolny.
Dżek siedzi spokojnie, słucha uważnie i myśli.
— Ojciec znów będzie musiał wydać tyle pieniędzy.
Dżek ma zeszłoroczną teczkę, piórnik, prawie pół ołówka, gumę, linijkę, ekierkę, cyrkiel, brak mu tylko paru kredek, i pióro się gdzieś zapodziało. W tym roku miał dostać scyzoryk.
Nieprzyjemnie pożyczać scyzoryk. Nie wszyscy są tacy dobrzy, więcej jest samolubów.
Mówisz mu:
— Pożycz, widzisz, bo mi się szpic ułamał. Zaraz ci oddam.
A on mówi, że nie ma, albo robi łaskę.
Dżek widział na wystawie bardzo ładny scyzoryk z dwoma ostrzami, prawdziwy stalowy, w rogowej oprawie. Obejrzał go dokładnie przez szybę może sto razy, a potem wszedł do środka.
— Ile ten scyzoryk kosztuje? I pan będzie łaskaw pokazać, bo teraz nie mam pieniędzy, ale ojciec obiecał kupić, jak się zacznie szkoła.