Strona:Janusz Korczak - Dziecko salonu.djvu/301

Ta strona została uwierzytelniona.

wiają konia. — Bo kiedy chłopi przystaną z wozami siana, trzyletnia z workiem siada zdala na placu, chłopiec wyrywa z fury pęki siana i oddaje starszej siostrze, która je niesie na plac do worka.
Chłopak często batem dostanie, ale zwinny.

∗             ∗

W czytelni dzieci biorą książki dla siebie i rodziców.
Ojciec szewc na zydlu przy pracy, a dziecko mu czyta głośno „Anielkę“ Prusa, lub „Kordeckiego“. Ojciec czytać nie umie.

∗             ∗

Kiedy Wroński mieszkał na Szmulowiźnie i robił słomianki, posyłał malca na cały dzień do Warszawy z towarem. — Późno wieczorem wracał chłopiec, a biegł, co sił starczyło, przez Pragę, aby go po drodze nie ograbili z pozostałych słomianek i pieniędzy.

∗             ∗

Mówił pan Kossowski:
— Jakbym opowiedział panu Janowi, co dziecko, zostawione sobie, robi od lat dziewięciu, toby pan śmiał się i płakał razem ze mną. Ja nawet chciałem to wszystko spisać, ale nie potrafię.
Spał w piwnicy, gdzie zimą śnieg ze ścian