Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/441

Ta strona została uwierzytelniona.

dostał rozkaz ze sztabu armii, aby rozpocząć atak na pozycje serbskie o godzinie drugiej minut trzydzieści pięć w nocy od lewego skrzydła. — My — powiada — jesteśmy w rezerwie, więc natychmiast kazał ogień wstrzymać. Ale to przecież śmieszne, gdy ktoś w takiej sytuacji chce Feuer einstellen“. Centrala telefoniczna brygady melduje, że nigdzie nie może się dodzwonić, tylko że sztab siedemdziesiątego piątego pułku melduje ausharren“, że nie może dogadać się z naszą dywizją, że Serbowie obsadzili wzgórza dwieście dwanaście, dwieście dwadzieścia sześć i trzysta dwadzieścia siedem, żąda wysłania jednego batalionu jako łącznika i telefonicznego połączenia z naszą dywizją. Przerzucamy druty na dywizję, ale połączenie już było przerwane, ponieważ Serbowie dostali się na nasze tyły i od obu skrzydeł zamykali nas w trójkącie, w którym potem pozostało wszystko: piechota, artyleria i tabory z całą autokolumną, składy i szpital połowy. Przez dwa dni nie zsiadaliśmy z koni, a dywizjoner razem z brygadierem dostali się do niewoli. A wszystko to zawinili Madziarowie przez ostrzeliwanie naszego drugiego marszbatalionu. Rzecz prosta, że całą winę zwalili na nasz pułk.
Pułkownik splunął:
— Sam pan się teraz przekonał, panie nadporuczniku, jak haniebnie wyzyskali pańską przygodę w Kiraly Hidzie.
Nadporucznik Lukasz zakaszlał, nie wiedząc, co odpowiedzieć.
— Panie nadporuczniku — zwrócił się do niego pułkownik z kordialną poufałością — połóż pan rękę na sercu i mów pan rzetelnie: ile razy przespał się pan z panią Kakonyi?
Pułkownik Schröder był tego dnia w usposobieniu bardzo dobrym.
— Niech pan mi nie gada, że zaczynał pan dopiero korespondować. Kiedym był w pańskich latach i zostałem wysłany na kursy miernicze do Jagru, to przez trzy tygodnie nic