Strona:Jean Webster - Właśnie Inka.pdf/159

Ta strona została skorygowana.

Tymczasem Inka zajęła się włosami Henrjetty.
— Nie zaczesuj ich tak gładko! — komenderowała. — Wyglądasz, jak przylizana. Czekaj, daj mi grzebień!
Posadziła Henrjettę na krześle, owinęła jej szyję ręcznikiem i przemocą uczesała ją po swojemu.
— Jak to wygląda? — zapytała Kid.
— Bajecznie! — mruknęła Kid, z ustami pełnemi szpilek.
Włosy Henrjetty, luźno opuszczone na twarz, były przewiązane różową wstążką. Wstążka należała do Ludki i dotychczas używana była jako pasek, ale wobec tej sprawy, indywidualne prawa własności musiały pójść w kąt.
Okazało się, że pończochy i pantofle są za małe, wobec czego Inka gorączkowo przeszukała jakich dwanaście pokoi koleżanek w daremnej nadziei, że wygrzebie skądś różowe pantofle. Wreszcie z żalem pozwoliła włożyć Henrjecie jej własne, czarne, wełniane pończochy i skórzane „patentowe“ trzewiki.
— W gruncie rzeczy — dodawała jej Inka odwagi — lepiej ci będzie w czarnem obuwiu. W różowem twoje nogi zanadto rzucałyby się w oczy.
Była wciąż jeszcze w zapale.