Strona:Jean Webster - Właśnie Inka.pdf/98

Ta strona została skorygowana.

— Inko! — wykrzyknęły obie przyjaciółki z oburzeniem. — Chyba nie rozmawiałaś z nim!
— Oczywiście, że nie. Patrzyłam przez okno i udawałam, że go nie widzę.
— O! — mruknęła Ludka z pewnym zawodem.
— A co się potem stało? — zapytała Zuzia.
— Wogóle nic. Wysiadłam w Coomsdale, gdzie już czekał na mnie wuj Tom z autem. Szofer odebrał mą walizkę od tragarza i umieścił w aucie, tak, że jej wogóle nie widziałam. Przyjechaliśmy prawie na podwieczorek, ja poszłam na herbatę, nie zachodząc do swego pokoju. Moją walizkę z rzeczami zaniesiono na górę, a potem przyszła służąca i poprosiła o klucz, aby mi rozpakować rzeczy. Ten dom roi się wprost od służby i ja zawsze jestem tam w okropnym strachu, abym nie zrobiła czegoś, o czem służba mogłaby źle pomyśleć.
Wszystkie drużki i drużbowie byli zebrani, i wszyscy byli bardzo weseli, tylko ja niezawsze wiedziałam, o czem mówili, ponieważ oni wszyscy byli ze sobą zżyci i mieli swoje własne dowcipy, których ja nie mogłam zrozumieć.
Ludka pokiwała głową na znak, że to rozumie.