Strona:Jeden trudny rok opowieść o pracy harcerskiej.pdf/17

Ta strona została skorygowana.

w ocenach i wogóle nie tam, gdzie się spodziewacie…
— A w czem? — rozciekawili się. Ale Adam wymigał się od odpowiedzi. Nie był gotów.
Doszli do Rynku. Konrad przystanął. — No, mnie już czas do roboty, muszę na jutro skończyć te malunki — rzekł i, zwracając się do Huberta: — wiesz, z tego, co Tarzan mówi, widzę, że klawo się stało, że Hufcowy sgodził się na te próbę naszej samodzielności. Jestem pewien, że cała ta niedzielna chryja będzie morowiej przygotowana, niż gdyby Komenda Hufca sama robiła. A przy tem ten wyścig pomysłowości miedzy nami a Kręgiem Starszoharcerskim, kto lepiej całą sprawę urządzi i to ryzyko, że całe nasze mozolne szykowanie się może pójść do bani, jeśli nie zda próby życia, to wszystko dodaje całej rzeczy jakiegoś nowego smaku! Doprawdy, to już pachnie poważną sprawą.
— I chłopcy jakby rozprostowali się. — Tarzan był bardzo czuły na samopoczucie swego zastępu — ostatniemi czasy czuli się jakby trochę zażenowani, to zresztą i z ankiety widać. Myślę, że dotychczasowe nasze harcowanie było dla nich na zbyt małą skalę, zanadto jeszcze dziecinnie. Teraz — trzeba naprawdę fachowca łączności i pionierki, żeby z tego ćwiczenia wyjść gładko. Oni to już wyczuwają,