Strona:Jeden trudny rok opowieść o pracy harcerskiej.pdf/39

Ta strona została skorygowana.

ność?!), że jak w nich żarem dusze się roztliły, tak i w kimś innym płomieniem zapaliło się wnętrze. I że się te ognie wzajem odnalazły.
Na ślad tego pożaru, nie niszczylskiego, lecz twórczego w skutkach — natrafił właśnie Hubert, mnąc w dłoni Stacha pamiętnik. Ledwie dopadł domu, pchany ciekawością, rzucił się na łóżko i przy małej lampce, przerzuciwszy kilka mniej ciekawych kartek, zaczął czytać.
16 czerwca. Pawłów.
……skończone. Ale nie żal mi niczego. Gdy się coś w mem życiu kończy, jest we mnie radość oczekiwania na to nowe, co ma nadejść. Bo moim Bogiem jest rozwój, wieczne stawanie się kimś nowym, ta pewność, że wszystko przede mną stoi otworem, skoro nie boję się żadnej przyszłości. A nie boję się, bo gdy człowiek ma tę wiarę, że natura ludzka sama z siebie, według własnych swych praw dąży ku dobremu, — rozwój jego może być tylko stałem polepszaniem siebie. Ja mam tę wiarę i choć czasem te moje odmiany dokonują się pozornie niekonsekwentnie — zawsze potem okazuje się, że dobrze się stało, bo dokonało się poto, żebym mógł się okazać znowu pełniejszym człowiekiem.
Tak było dawniej: i wtedy, gdy w szóstej klasie, 100%-owy harcerz od lasu i pola, mistrz trojga sygnalizacji, cisnąłem o ziem chorągiewki i saperki, a założyłem kółko dyskusyjne im. Karola