Strona:Jeden trudny rok opowieść o pracy harcerskiej.pdf/49

Ta strona została przepisana.

właśnie — jak to powiedziałeś? — organizacja przysposobienia społecznego.
— Znaczy się, że co? — pytał niemrawy Michał, zaskoczony tem poruszeniem. Zawsze wszystko później rozumiał.
— Znaczy, że klawo jest — krzyczał Zdzisiek, wlazłszy na stół. Zapisywałem, co on tam ględził po swojemu, a teraz według tego układamy nasz program po ludzku! No, już!
— Pierwsza rzecz, siła musi być! — wyrwał się pierwszy Wacek — żeby zaimponowało każdemu. No, i wam samym, niewierni Tomasze…
— Znakiem tego jadziem do Zakopanego na narty! — Heniek ledwie wytrzymał do tej chwili z projektem, który był ich tajnem a najwyższem marzeniem.
— Jakbyś zgadł! i robi się klub piłki nożnej! nie?
— Rany Boskie — irytował się Zdzisek — jak wy nic a nic nie rozumiecie. Przecież Stach tyle gadał, żeby się od nas zaczęło rozumienie przez młodych, że muszą się podciągnąć do poziomu poprawiania świata, a wy nic…
— Wcale nie nic — odezwał się Roman — ja naprzykład rozumiem to w ten sposób, że musimy w drużynie przejść jakby kurs na działacza robotniczego, umiejącego pracować w związkach zawodowych albo w robocie oświatowej…
— Ty się tak nie irytuj, Zdzisiek — w trącił Wa-