Strona:Jerzy Żuławski - Ijola.djvu/139

Ta strona została uwierzytelniona.
KUNO.

Znasz go, pani!

WALA
postępując krok naprzód — z lękiem:

Nie, nie! Nie wierzcie!

MARUNA wyniośle:

A! godnych masz świadków!
Jam tego człeka wczoraj mojej służbie
za drzwi wyrzucić kazała, jak zwierzę,
które mi przyszło brudzić dom, a dzisiaj
ty, panie, cześć mą jemu w ręce dajesz! —

O. DAMAZY do Wali:

Czy trwasz i dzisiaj przy tem oskarżeniu,
które przed panem wygłosiłeś wczora?

WALA milczy.
GERTA.

Z jego gadania to całe nieszczęście?

Przyskakuje do Wali.

Ty, ty! ty psiaku! Ja ci oczy wydrę!
ja pazurami gardło ci pokrwawię!
I ty — ty śmiałeś...