Strona:Jerzy Bandrowski - Przez jasne wrota.djvu/235

Ta strona została uwierzytelniona.
— 229 —

pewną „surdynkę” na młodych ludzi, nie gasiła jednakże humoru. Wszakże jenerał to też stary Murmańczyk. Niedarmo śpiewa o nim piosenka żołnierska: — Hej, jenerale dzielny, wojska twoje wszędzie tęgo biją! — Imię jenerała Hallera służyło jako hasło pułkom polskim na północy, w Syberji i na Krymie. O „Lwach Północy” wspominałem już, odeska dywizja polska osłaniała odwrót wojsk ententy na Krymie, a jeden jedyny pułk strzelców Tadeusza Kościuszki z naszego korpusu syberyjskiego rozbił na froncie jekaterynburskim w jesieni 1918 r. sześć pułków bolszewickich, przyczem czerwony pułk piotrogrodzki legł pokotem. Przez oficerów swoich jenerał rozkazywał na całej linji kolejowej od Ufy do Władywostoku, a w sztabie jego był specjalny oddział O. S. A. (Odesa-Syberja-Archangielsk), zajmujący się temi nowemi „kolonjalnemi” wojskami. Jenerał znał i kochał szeroką naturę swych żołnierzy i jak tylko rozejrzał się po towarzystwie, natychmiast zaczepiał to tego, to owego pytaniem:
— No, a cóż tam pańskie „Lwy Północy“? Wytrzymują zimę? A nie zamienią się na wiosnę w foki?
Albo:
— Jakeście wy to te konie rekwirowali na Syberji? A co tam było z tem poselstwem od Ałasz-Ordy?
Ale pojawienie się jenerała w klubie służyło też oficerom jako barometr. Wpijali się w niego oczami. Jeśli był chmurny, wszyscy tracili humor. — Oho! Źle z Gdańskiem! Znowu wstrzymano nasz wyjazd! — Jeśli był wesół, oficerom oczy błyszczały: — Pewnie za jaki tydzień wyjedziemy! — szeptali.
Otóż to. Nie widziałem jeszcze tak zdenerwowanych, tak zgorzkniałych, zbolałych duchowo ludzi. Dręczyła ich tęsknica, zgryzota, niecierpliwa żądza