Strona:Jerzy Bandrowski - Przez jasne wrota.djvu/51

Ta strona została uwierzytelniona.



W PAŃSTWIE WSCHODZĄCEGO SŁOŃCA.
Czesi w Japonji. — Spotkanie z rodakiem. — Święto zwycięstwa w Jokohamie. — Pochód. — Dyplomata czeski. — Organizacja czeska w Japonji.

Dojeżdżając do Tokjo, miałem odrobinę tremy. O Polakach w Japonji nic nie słyszałem i nie wiedziałem nawet, czy ich tam znajdę, miałem tylko adres reprezentanta czeskiego na Japonję, dra Niemca, który mieszkał w „Hotelu Cesarskim“. Do niego postanowiłem się udać natychmiast, tembardziej, że on jedyny mógł mi pomóc w sprawie dalszej mej podróży, a przewidywałem, że sprawa ta wcale gładko nie pójdzie.
Wysiadłem w Tokjo na głównej stacji. Jest to budynek duży, budowany na sposób europejski, czerwony i biały z niesmacznemi metalowemi kopułami, okalający szeroki, rozległy plac. Bez trudności wyładowano moje rzeczy i mnie, wwalono na dwóch „rikszów“ i odesłano do hotelu.
Było jeszcze wcześnie, ruch na ulicach mały. Miasto na pierwszy rzut oka do wszystkich innych miast podobne. Place rozległe, jak rzadko gdzie, zieleń w ulicach nowa, drzewa przeważnie młode, czysto, tu i owdzie dom 4-piętrowy, z japońskiemi oknami, lecz w stylu amerykańskim, gdzieindziej drewniane, małe domki japońskie. Gdzie spojrzeć — „riksze“ biegną cicho ze swemi wózeczkami. Wprzą-