Strona:Jerzy Bandrowski - Rajski ptak.djvu/135

Ta strona została uwierzytelniona.

nie ulega, że wkrótce stanie się źródłem nowych, poetyckich transmisyj afektywnych.
— To ważne, Kasieńko! — zaznaczył ojciec — Transmisje afektywne! Zapamiętaj to sobie! To klucz do sytuacji!
— Ja też to zauważyłam! — odezwała się panienka — Pan Polata jest niezmiernie miły.
Polata siedział w głębokim fotelu, więc nie upadł. Natomiast wyjął z kieszonki marynarki chusteczkę i lekko wysuszywszy nią czoło, rzekł:
— Mógłbym pani dać jeszcze wiele równie cennych informacyj, które — ręczę pani! — otrzymałem ze źródeł najlepiej poinformowanych, fachowych. Czy pani tego sobie życzy?
Dama spojrzała na niego swemi głębokiemi, ciemnemi oczami i rzekła poprostu:
— Proszę!
— Doskonale! — odpowiedział wieszcz łagodnie — Ale niech pani sobie, proszę bardzo, nie wyobraża, jakobym ja nie wiedział, że robię z siebie przy tej sposobności w oczach pani przedostatniego idjotę.
— Dlaczegoż zaraz aż przedostatniego? — zażenowała się panienka.
— Bo ostatnim idjotą jest filmowy reżyser Robisz, od którego czerpię swą wiedzę w tych sprawach.
— To jest, łagodnie mówiąc, smutne, jak pieśń o kalinie — zauważyła panna — Ale nie