Strona:Jerzy Bandrowski - Rajski ptak.djvu/214

Ta strona została uwierzytelniona.
XLIV.

— Dziwna to rzecz — mówił Polata do pana Piekarskiego — że rachunek sumienia, robiony ze stanowiska religijnego, najzupełniej odpowiada rachunkowi sumienia, że tak powiem, narodowego. Co jest grzechem przeciw Bogu, zawsze jest równocześnie grzechem przeciw naszemu duchowi narodowemu. Naprzykład ja tu mam wśród swych książek kilka dzieł słynnego pisarza angielskiego D. H. Lawrence’a. Nie mówię o „Kochanku Lady Chatterley“, który, poza świństwem, jest właściwie głupstwem. Poetą on był, ten Lawrence, ale w tym „Kochanku“ nic nowego, znana, stara historja. Ale mam też jego „Uskrzydlonego Węża“, rzecz konstruktywną. Meksyk, usuwanie wszelkiemi sposobami Kościoła rzymsko-katolickiego i rekonstrukcja starych wierzeń indyjskich z ich bogami i obrzędami. Powiedzmy — literacka próba, powinienem mieć dość hartu literackiego, aby to móc spokojnie przeczytać. Nie mogłem. Poważnie pisana powieść, z głębokiem znawstwem mitologji i psychiki indyjskiej, a rzecz w tem: Trzeba, żeby starzy bogowie ożyli i zstąpili na świat. Da się zrobić, czemu nie, dziś wszystko można. Otóż głównym bogiem mianuje się rekonstruktor staro-nowej religji, Hiszpan, bogaty ziemianin, Huatzlopotzlim; bogiem wojny zostaje generał dywizji, czystej krwi Indjanin, a jego żoną, boginią miłości, staje się wdowa,