Strona:Jerzy Bandrowski - Sosenka z wydm.djvu/395

Ta strona została przepisana.

369

żartują i śmieją się rybacy i rybaczki, które przyszły ciągnąć „laskorn“ (niewód łososiowy.) Dzieci w różnobarwnych sweterkach i czapeczkach — zielonych, czerwonych, szafirowych, malinowych — grzebią się w żółtym piasku, pieski uganiają wesoło, a na falach kołysze się łódź czarna, pękata, zdala podobna do jakiegoś pająka, długiem i nogami chodzącego po powierzchni wody.
Już widać, jak rybacy w łodzi „wydają laskarn“ (zaciągają niewód), już widać beczkę wskazującą, gdzie znajduje się „maceca“ czyli matnia niewodu. Teraz wydają drugie skrzydło, a teraz kiwają z morza wiosłem na znak, że ci, co zostali na lądzie, mają już „ciągnąć“. I podczas gdy łódź, wracająca ku brzegowi, ciągnie jedno skrzydło, ci, co są na brzegu, założywszy drewniane szelki na pas, wplatają się w sznur i drepcąc tyłem, twarzą zwróceni ku morzu, ciągną drugie skrzydło niewodu.
Łódź przybiła do brzegu, rybacy wyskakują z niej i podają koniec drugiej liny. Tworzą się dwa żywe łańcuchy. Jeden związany z mężczyzn, drugi z dziewcząt, szczupłych, lecz zgrabnych i mocnych młodych rybaczek w „korkach“, grubych pończochach, płomienistych swetrach i chusteczkach na głowach. Łańcuchy te rozstawione są daleko od