Strona:Jerzy Bandrowski - Wieś czternastej mili.djvu/98

Ta strona została przepisana.

lilipucich stopkach, wiele drogi w jeden dzień ujść nie może, że zatem będzie musiała gdzieś nocować...
Nie pytał o to.
Nie dlatego, aby był zły, albo bez serca, ale ponieważ o takich rzeczach on nigdy nie myślał.
Kiedy rodzina zniknęła mu z oczu w obłokach pyłu, odwrócił się i poszedł na targowisko.

IX.

Po odejściu żony życie zaczęło się Fu Wangowi nadspodziewanie dobrze układać. Przedewszystkiem czuł się zupełnie wolny i był wolny. Powtóre — zniknęło przygnębienie, które od dłuższego czasu mu srodze dokuczało. Nie potrzebował troszczyć się o drugich, a o siebie wogóle nigdy się nie troszczył. Żył jak ptak, nie siejąc ani orząc. Wieśniak, który dzierżawił jego sad i pole, wypłacając czynsz w naturze, już teraz dostarczał mu jarzyn i owoców, które najzupełniej wystarczały jako pożywienie. Za garstkę patatów i jedną wielką białą rzepę dziennie, jeden z biedaków miejscowych przychodził go obsługi-