Strona:Jerzy Bandrowski - Zolojka.djvu/326

Ta strona została uwierzytelniona.

zachodniej, przewalając się w dalszym ciągu przez Karpaty, na równinę węgierską, gdzie znów łączyły się z językami Słowian południowych, sięgającemi murów Konstantynopola, a poszczególnemi grupami nawet Sparty. Łańcuch ten, podarty przez napór niemiecki, dziś już nie istnieje.
Rzecz prosta, że — przyjąwszy jego istnienie — przez Kaszubów znowu zahaczałby się o Polskę zachodnią, inaczej bowiem nie możnaby mówić o tem, że mowa kaszubska, jak to niejednokrotnie stwierdzono, jest w rzeczywistości mową polską. Wynikałoby z tego jasno, że Polska zachodnia, to znaczy piastowska, należała do grupy słowiańskich języków środkowo europejskich z silnym wpływem, lub też wzajemnem przenikaniem się dialektów zachodnio-słowiańskich i północno-słowiańskich.
Potwierdza to historja, bo gdyby to, tak silne plemienne i językowe pokrewieństwo nie istniało, Piastowie nie walczyliby z Niemcami o Miśnię i Łużyce, czyli dzisiejszą Saksonję, i o Pomorze.
Skłonny byłbym tedy dopatrywać się w jedynej znanej mi mniej więcej dobrze gwarze kaszubskiej, t. j. gwarze rybackiej, nietyle wpływów językowych sąsiadów zachodnich, ile raczej pozostałości z odwiecznych czasów.
Na myśl tę naprowadzałby mnie fakt, iż niektórzy lingwiści nasi stwierdzili w gwarze rybackiej istnienie słów charakterystycznych dla języka czeskiego. Pochodzenia tych wyrazów lingwiści nasi nie tłumaczą, a jeśli, to składają je na karb sprowadzanych do Prus Królewskich i wogóle na Pomorze kolonistów czeskich.
To tłumaczenie wydaje mi się mylne, aczkolwiek rzeczą pewną jest, że koloniści czescy mogli w tamtych stronach osiadać. Skądżeby się jednak brali? O jakiemś przeludnieniu w Czechach za owych czasów nic nie wiemy, przeciwnie, w historji czeskiej napoty-

316