Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/197

Ta strona została skorygowana.

I łoskot fali, co pod wiatrem rosła,
I hasła majtków, i szybki szum wiosła:
Gdy widzi okręt — maszt niebu urąga,

540 
Rozskrzydlił żagle, kotwicę wyciąga, —

Gdy widzi czółna, w których ludzie zbrojni
Płyną na okręt — jak wszyscy spokojni,
Choć jak śnieg biało i gęściej od śniegu
Chustki żon ku nim powiewają z brzegu, —

545 
Gdy widzi zwłaszcza, jak z masztu zwieszona

Igra z wiatrami chorągiew czerwona: —
Sam się zadziwił, że był słabym tyle,
W wielkim zamiarze zachwiać się na chwilę.
Żar w jego oczach, dzikość w jego duszy;

550 
Uczuł sam siebie, — nic go już nie wzruszy.[1]

Pośpiesza, bieży, — aż zbiegł, gdzie równina,
Co skałę kończy a brzeg rozpoczyna.
Tam zwolnił kroku; świeżość bliskiej głębi
Krzepi znużenie, ogień lica ziębi;

555 
Lecz stanął raczej, by zimną odwagę

Wrócić swej twarzy, swym krokom powagę,
Wprzód nim go ujrzą. — Konrad sztukę umie,
Jak, tając dumę, tłum shołdować dumie.
Wyniosłość lica i zimną postawę,

560 
Co, stroniąc niby, obudzą obawę;

I wzrok i uśmiech, co choć serc nie zraża,
Hamuje płochość i śmiałość przeraża, —
Wszystko ma w mocy, by zgraję zaślepić,[2]
Rozbroić opór i władzę ukrzepić.

565 
Lecz gdy chce ująć, — z ufnością przyjaźni

Każdy wnet pierwszej zapomni bojaźni,

  1. w. 550. uczuł sam siebie — poczuł znów całą tęgość swego ducha.
  2. w. 563. zgraję — w oryg. crowd, tłum. Nasi tłumacze i naśladowcy Byrona często przesadzali w oddawaniu uczucia pogardy dla ludzi wyrażenia Byrona, nadając w ten sposób niewłaściwą cechę antydemokratyczną jego utworom.