Strona:John Galsworthy - Powszechne braterstwo.djvu/86

Ta strona została przepisana.

— A więc, jeśli pan pozwoli, dotrzymam pana towarzystwa przez chwilę.
— Gotuje się, — rzekł p. Stone.
Zdjął rondelek z ognia i, wydąwszy zapadłe policzki, zaczął dmuchać. Poczem, gdy para osnuła jego śnieżną brodę, przyniósł z szafy dwie filiżanki, napełnił jedną z nich i spojrzał na Hilarego.
— Chciałbym, — rzekł, — żebyś posłuchał kilku stronic, które»właśnie skończyłem; może będziesz miał coś do zarzucenia albo zrobisz jaką uwagę.
Postawił rondelek z powrotem na ogniu i wziął do ręki napełnioną filiżanką.
— Wypiję kakao i przeczytam ci.
Podszedł do biurka, i stojąc, dmuchał w filiżankę Hilary podniósł kołnierz żakietu, chroniąc się od powiewu wiatru nocnego, wpadającego do pokoju, i spojrzał na pustą fliżankę — zaczynał bowiem być głodny. Naraz dobiegł go szczególny dźwięk: p. Stone dmuchał sobie na język. Pragnąc coprędzej rozpocząć czytanie, wypił za duży łyk wrzącego jeszcze kakao.
— Sparzyłem sobie usta, — rzekł.
Hilary zbliżył się doń śpiesznie.
— Czy bardzo? boli? Niech się pan napije zimnego mleka.
P. Stone podniósł do ust filiżankę.
— Kiedy niema, — odparł i zaczął znów pić.
„Co jabym dał,“ pomyślał Hilary, „żebym posiadał jego prostotę serca!“
Odezwał się twardy odgłos postawionej filiżanki, poczem, z pośród szelestu papieru, wzniosło się jakby brzęczenie:
— „Proletarjat z cynizmem, który jest właściwy tym wszystkim, co są w istotnej potrzebie, i istnieje ukryty nawet śród ich przywódców, skoro tylko zdobędą pewne stanowisko w oczach ogółu — zapragnął faktycznie dobrobytu bez pracy, jaki przypadł w udziale jego bogatszym sąsiadom; wszelako śród długiej nocy walki o byt, znalazł tylko siłę do sformułowania najpilniejszych potrzeb z dnia na dzień. Stał się ciężką, wzbierającą falą istot, która, nieświadomie, bez właściwego kierownictwa, spiętrzała się stopniowo powolnym ruchem, by przekroczyć granice wybrzeża i ukształtować życie społeczne na nową modłę; a na szmaragdowym tonie...“ — P, Stone przerwał. — Źle przepisa-