Strona:Julian Ursyn Niemcewicz - Powrót posła.djvu/80

Ta strona została uwierzytelniona.

Bo Waćpan jakbyś zaczął dawać im logikę,
Porobiłbyś subjekta równie jak sam dzikie.

Walery.

Będziemy całem życiem o to się starali,
Byśmy wszyscy łask jego godnymi się stali.

Podkomorzyna.

O! jakżem ja szczęśliwa.

Teresa.

Nieba nas połączą,
Walery! umartwienia dziś się nasze kończą.

Walery.

Tereso! szczęście moje zaledwie pojmuję.

Starościna.

Prawdziwie, że mię widok ich attandrisuje.

SCENA VII. i OSTATNIA.
CIŻ SAMI, JAKÓB i AGATKA (przychodzą).
Podkomorzyna.

Cóż tam powiesz Agatko?

Agatka.

Jabym prośbę miała,
Do pani... ale nie wiem... coś jestem nieśmiała,
Niech Jakób powie pani...

Podkomorzy.

No, cóż tam Jakóbie?

Jakób.

Nie wiem czy mam powiedzieć!... Ja Agatę lubię,
I Agata mię lubi.