Strona:Juliusz Verne-500 milionów Begumy.djvu/096

Ta strona została przepisana.

czą to zjawisko; myśl o doktorze zawierała w sobie myśl o córce jego, była to zatem asocyacya myśli bliskich sobie. To też kiedy Schwartz, a raczej Marceli Bruckman obudził się z imieniem Joanny na ustach, nie zdziwił się temu wcale, upatrując w tem nowy tylko dowód doskonałości psychologicznych zasad Stuart’a Mill’a.




ROZDZIAŁ VI.

Studnia Albrechta.


Pani Bauer, poczciwa kobieta, u której zamieszkał Marceli Bruckman, Szwajcarka rodem, była wdową po górniku, który przed czterema laty zginął w jednym z tych kataklizmów, które życie górnika, zamieniają w bój nieustanny.
Fabryka wypłacała jej małą pensyę trzydziestu talarów rocznie; do tego łączył się zarobek, jaki miała, wynajmując pokój umeblowany i płaca, którą mały jej syn Karl przynosił co niedzielę.
Karl, chociaż trzynaście lat dopiero liczył, miał w kopalni węgla obowiązek otwierania i zamykania drzwi, którymi przewożono wózki