Strona:Juliusz Verne-Podróż Naokoło Księżyca.djvu/145

Ta strona została przepisana.

namiętności, wszystkie marzenia bezużyteczne, wszystkie pragnienia nienasycone, i którego fale przelewają się spokojnie w jezioro Śmierci.
Jakiż szereg dziwacznych nazwisk! Jakiż dziwny podział tych dwóch półkul księżyca, złączonych ze sobą jak mężczyzna z kobietą, tworzących ową sferę życia rzuconą w przestworze. I czyż fantasta Michał nie miał słuszności tłumacząc w taki sposób tę fantazję starych astronomów?
Lecz gdy jego wyobraźnia tak się „po morzach“ błąkała, poważni jego towarzysze, bardziej geograficznie rzeczy rozważali. Wyuczali się napamięć tego Świata nowego: wymierzali kąty jego i średnice.
Dla Barbicane’a i Nicholl’a morze Chmur było rozległą przestrzenią ziemi z górami stożkowatemi, zalegającą w znacznej części zachodnią stronę półkuli południowej; zajmowała ona 184,800 mil kwadratowych, a środkowy jej punkt przypadał pod 15 stopniem szerokości południowej, i 20 stopniem długości zachodniej, Ocean Burz, ocenaus Procellarum, najobszerniejsza z płaszczyzn tarczy księżycowej, zajmowała powierzchnię 328,300 mil kwadratowych, a środek jej znajdował się pod 10° szerokości północnej, i 45° długości wschodniej. Z łona jej wynurzały się cudne góry promieniejące Keplera i Arystarcha.
Więcej na północ od morza Chmur łańcuchem wysokich gór oddzielone rozciągało się morze Deszczów mare Imbrium, którego środek przypadał pod 35° sze-