Strona:Juliusz Verne-Zima pośród lodów.djvu/156

Ta strona została uwierzytelniona.

Herming zbiegł po schodach do kajuty.
Teraz zwierzę rzuciło się na Ludwika, który skoczył, aby się ukryć za masztem, a w chwili gdy olbrzymia łapa niedźwiedzia miała już dosięgnąć jego głowy, jednym susem przesadził baryerę pomostu i znalazł się tuż obok Vaslinga. Kula świsnęła mu nad głową; porucznik wypalił, lecz chybił. Dwaj przeciwnicy stanęli oko w oko, z nożami w ręku.
Walka, która się teraz rozpoczęła, miała być stanowczą.
Ażeby nasycić swą zemstę, aby odnieść zwycięztwo w oczach Maryi, Vasling nie wzywał pomocy Herminga i przyjął walkę sam.
Przeciwnicy pochwycili się w objęcia, usiłując się wzajemnie zwalić z nóg. Jeden z nich musi umrzéć. Zadawali sobie straszliwe ciosy, a krew popłynęła ze stron obu. Vasling usiłował uwolnić prawe ramię z gniotącego uścisku przeciwnika, aby ująć go za szyję i obalić na ziemię. Cornbutte, który wiedział o tém, iż to byłoby dla niego zgubą, pochwycił przeciwnika za oba ramiona. Wtém jednak sztylet wypadł mu z ręki: uszu jego dosięgnął rozdziérający krzyk Maryi.
Herming wlókł za sobą biédną dziewczynę,