Strona:Juliusz Verne - Bez przewrotu.pdf/153

Ta strona została przepisana.

na dekretem z dnia 19-go lutego; miała ona pełną plenipotencyę do zbadania środków, mających być użytemi, a w potrzebie wzbronienia ich.
Najprzód tedy prezes Barbicane otrzymał wezwanie do stawienia się przed tą komisyą.
Pomimo wezwania, nie stawił się.
Agenci udali się do prywatnego mieszkania prezesa, pod numer 95 na Cleveland-Street w Baltimore.
Nie znaleziono go już tam.
Gdzież więc był?...
Nie wiedziano.
Kiedy wyjechał?
Pięć tygodni temu, to jest 11 stycznia, opuścił on stolicę Marylandu i sam Maryland w towarzystwie kapitana Nicholl.
W którą stronę udali się obaj?...
Nikt nie umiał tego wyjaśnić.
Widocznie dwaj członkowie Klubu Strzeleckiego udali się w podróż do tajemniczej krainy, gdzie mieli kierować robotami.
Ale gdzie leżała owa kraina?...
Łatwo pojąć, jak na tej wiadomości zależało wszystkim; wszak należało zniweczyć w zarodku plan tych złowrogich inżynierów, i to nie zwlekając ani minuty, — bo kto wie, może wkrótce byłoby już zapóźno.