Strona:Juliusz Verne - Bez przewrotu.pdf/154

Ta strona została przepisana.

Tak więc wyjazd tajemniczy prezesa Barbicane i kapitana Nicholl sprawił publiczności zawód nielada. Gniewne jej usposobienie przeciw administratorom North Polar Practical Association objawiło się z równą gwałtownością, jak przypływ morza podczas przesilenia dnia z nocą.
Na szczęście był w Baltimore ktoś, co nie mógł nie wiedzieć, dokąd się udali prezes Barbicane i jego towarzysz. Ten ktoś był w możności odpowiedzieć stanowczo na ten olbrzymi znak zapytania, który wznosił się nad powierzchnią globu.
Tym ktosiem był J. T. Maston.
J. T. Maston został zawezwany przez komisyę śledcza na żądanie Johna H. Prestice’a.
J. T. Maston nie zjawił się wcale.
Czyżby i on również opuścił Baltimore? Czyżby i on puścił się w drogę, by się połączyć z swymi wspólnikami, celem doprowadzenia do skutku tego dzieła, którego następstw świat cały wyczekiwał z łatwem do pojęcia przerażeniem?
Nie! J. T. Maston zamieszkiwał zawsze Balistic-Cottage, pod numerem 109 na Franklin-Street, pracując bez wytchnienia, zabawiając się nowemi obliczeniami, przerywając swe zajęcia wtedy tylko, gdy był zmuszony przepędzić jaki wieczór na salonach mrs. Evangeliny Scorbitt w jej wspaniałym hotelu na New-Park.