Strona:Juliusz Verne - Bez przewrotu.pdf/242

Ta strona została przepisana.

— A! jak się masz, panie naprawiaczu osi!
— A! tuś mi, panie, co reparujesz zegary!
— A! to pan, panie lataczu gratów!
Wydrwiony, poturbowany mocno, nasz sekretarz Klubu strzeleckiego zmuszony był wrócić do pałacu na New-Park, gdzie mrs. Evangelina Scorbitt wyczerpała cały zapas czułości, by go skutecznie pocieszyć. Było to daremne! J. T. Maston — na wzór Nioby — noluit consolari, bowiem jego armata nie więcej podziałała na ziemską sferoidę, co najprościejsza petarda świętojańska!
Dwa tygodnie zeszło w tych warunkach, a świat, przyszedłszy do siebie ze strachu, zapomniał o projektach North Polar Practical Association.
Dwa tygodnie, a ani słówka wiadomości o prezesie Barbicane i kapitanie Nicholl! Czyżby zginęli w chwili wybuchu, uczestnicząc w spustoszeniach, które spadły na kraj Wamasai? Czyżby przypłacili życiem tę olbrzymią mystyfikacyą naszych czasów?
Nie.
Po wystrzale, obaleni wstrząśnieniem na ziemię, na równi z sułtanem, jego dworem i kilkoma tysiącami krajowców, powstali żywi i zdrowi.
— Czy to się udało?... — spytał sułtan Bali-Bali, mocno trąc plecy.
— Czy podobna wątpić?