Strona:Juliusz Verne - Bez przewrotu.pdf/53

Ta strona została przepisana.

zawieszona wprost widzów, wyobrażała odmalowane jaskrawemi kolorami zarysy krain północnych. O siedmnaście stopni powyżej koła biegunowego linia czerwona, wyraźnie zakreślona na ośmdziesiątym czwartym równoleżniku, opasywała wkoło część kuli ziemskiej, wystawionej na sprzedaż z łaski skrytych zamiarów North Polar Practical Association. Zdawało się, że kraina ta jest zalaną morzem, pokrytem lodową skorupą znacznej grubości. Ale co to mogło kogo obchodzić? Mogło to interesować tylko nabywców, którzy wiedzieli z góry, czego się trzymać, i nie będą mogli się skarżyć, że ich oszukano na towarze.
Równo o samej dwunastej w południe komornik taksujący, Andrew R. Gilmour, wszedł małemi drzwiczkami, ukrytemi w ścianie, podszedł do swego biurka i zajął przy niem miejsce. Woźny Flint, obdarzony grzmiącym głosem, przechadzał się zwolna wzdłuż baryery, utrzymującej w karbach publiczność, krokiem ciężkim niedźwiedzia, spacerującego po klatce. Obaj ci zacni ludzie cieszyli się wielce procentem, który im miała przynieść sprzedaż, a który z przyjemnością włożą do kieszeni. Niema co i mówić, że kupno miało być robione za gotówkę, bo inaczej w Ameryce nie bywa. Co zaś do sumy samej, to jakabądź byłaby jej wysokość, miała być wypłaconą w całości delega-