Strona:Juliusz Verne - Na około Księżyca.djvu/115

Ta strona została skorygowana.

— Możeby w takim razie warto było zabrać ze sobą kilka armat dla obrony?
— Wybornyś! — odpowiedział Barbicane — kule twoje nicby nie skutkowały na słońcu, bo padałyby na ziemię o kilka metrów od otworu armaty.
— To już trochę za wiele!
— Ale tak byłoby niewątpliwie — dodał Barbicane. — Siła przyciągająca jest tak znaczną na tej gwiaździe, że przedmiot ważący np. 70 kilogramów na ziemi, będzie ważył 1.930 na słońcu; twój kapelusz dziesięć kilogramów, cygaro pół funta; ty sam ważyłbyś 2.500 kilo i powstaćbyś nie mógł, gdybyś spadł na słońce.
— Do licha! — zawołał Ardan — trzebaby więc nosić ze sobą windę. Kiedy więc tak, kochani przyjaciele, poprzestańmy tymczasowo na księżycu. Tam przynajmniej uchodzić możemy za wielkich. Później namyślimy się, czy warto iść na słońce, na którem i napić się nawet nie można, gdyż trudno byłoby podnieść do ust szklankę bez pomocy windy.