Strona:Juliusz Verne - Przygody na okręcie Chancellor.djvu/37

Ta strona została przepisana.
IX.

19 października. Zrozumiałem teraz wszystko, narady majtków, ich niepokój, słowa Owena, zlewanie pokładu, na którym chcą utrzymać wilgoć, a nareszcie ten upał w kajutach, którego znieść już nie można.
Pasażerowie nie mogą zrozumieć co znaczy ta nadzwyczajna temperatura.
Robert Kurtis zamilkł po udzieleniu mi tej ważnej wiadomości. Czekał zapewne pytań jakich z mej strony. Muszę jednak przyznać się, że w pierwszej chwili zadrżałem cały ze strachu.
Najokropniejszym wypadkiem, jaki w czasie żeglugi spotkać może, bez najmniejszej kwestyi jest pożar na okręcie, najodważniejszy człowiek musi zadrżeć, usłyszawszy te złowrogie słowa: »okręt się pali!«
Natychmiast jednak odzyskałem zimną krew, pytając Kurtisa od jak dawna trwa pożar?
— Od sześciu dni.
— Sześć dni — zawołałem — a więc to tej nocy...
— Tak jest — odpowiedział Robert Kurtis — od chwili, kiedy taki niepokój panował na pokładzie »Chancellora«. Majtkowie będący