Strona:Juliusz Verne - Rozbitki.pdf/122

Ta strona została przepisana.

gmachów, jak kościół, szpital, szkoła, teatr, ratusz i t. p.
— Wolność naszą i swobodę zwrócimy w kierunku zapewnienia szczęścia ogółowi. Rabunki, napady, rozlew krwi, wszelkie bezprawia — oto najzawziętsi wrogowie prawdziwej wolności — mówił Hartlepool.
— Musimy coś stanowczego przedsięwziąć przeciw Pattersonowi — rzekł Rodes. — Zamknął on się w domu Lewisa i Doricka i zrabowane przez tego nikczemnika prowianty i towary z magazynów «Jonatana» sprzedaje potrzebującym po nader wysokich cenach. Daje też Dorick u siebie schronienie wszystkim próżniakom, pijakom i włóczęgom. Nocą wychodzą oni i szerzą popłoch wśród kolonistów. Przed kilku dniami okradli dom chińczyka Li-o-ku. Ślady wskazywały, że schronili się do domu Lewisa. Skradzione rzeczy nazajutrz Patterson sprzedał włoskim kolonistom...
— Niebawem — rzekł Hartlepool — wszystkie pieniądze, jakie posiadają emigranci, znajdą się w ręku Pattersona. Urządził on w jednem skrzydle obszernego domostwa rodzaj gorzelni. Z żyta, które przy pomocy Levisa i jego popleczników zrabował z magazynów, pędzi swobodnie wódkę. Truciznę tę następnie sprzedaje amatorom, których niestety, nigdy nie brakuje, i z tego źródła ciągnie wielkie zyski. Niektórzy lekkomyślni emigranci, oddani