Strona:Juliusz Verne - Rozbitki.pdf/184

Ta strona została przepisana.

der licznie zamieszkują archipelag sąsiedni i stepy Patagonji.
Skąd im jednak przyszła ochota do wyprawy na wyspę Hoste i jej gród stołeczny?.. Kto ich do tego podburzył?... Nadaremnie w tej chwili Kaw-dier usiłował na to pytanie znaleźć odpowiedź.
— Przedewszystkiem — pomyślał — należy dzikich powstrzymać w ich krwawych zamiarach... Wpadłszy do miasta, rozpoczną rzeź i rabunek, zniszczą wszystko, co z tak wielkim wysiłkiem i pracą powstało dla dobra ogólnego.
Działać należy szybko i bez najmniejszego wahania się. Oto już pierwszy, czołowy oddział Indjan wypuścił konie galopem i z włóczniami nastawionemi z dzikiem wyciem i gwizdem, popędził w stronę miasta, trzymając się prawego brzegu rzeki.
Kaw-dier, który rozumiał narzecza plemion indyjskich, słyszał, jak przywódca oddziału zachęcał swych wojowników, aby wpadłszy do miasta, natychmiast wzniecili w niem pożar, wszystkich zaś, którzyby chcieli bronić swego mienia, zabijali, innych zaś brali do niewoli.
Niewola u dzikich gorsza od śmierci — to wiedział Kaw-dier i natychmiast zabrał się do czynu.
Z właściwą sobie stanowczością i bystrością umysłu, dał rozkaz, aby oddział jego