Dlatego też, korzystając ze schyłku dnia, rozpoczęto pilne poszukiwania statku. Byłby on cenną w skazówką i dowodem, że Texar płynął rzeką aż do jeziora Waszyngton.
Poszukiwania nie odniosły skutku. Statku nie znaleziono, bądź że nie szukano dosyć daleko, bądź że hiszpan zniszczył go w przekonaniu, że mu już nie będzie potrzebny.
Jakże ta podróż musiała być uciążliwa pomiędzy jeziorem Waszyngton i Ewergladam i, gdzie nie ma rzeki, dla oszczędzenia trudów kobiecie i dziecku. Wszyscy wyobrażali sobie Dy, niesioną przez metyskę Zermę, która musiała podążać za mężczyznami, przywykłymi do podobnych pochodów przez okolicę, najeżoną przeszkodami; Zermę, znoszącą obelgi, gwałtowne uniesienia, bicie, dla przyspieszenia kroków, usiłującą ustrzedz dziewczynkę od upadku, z zapomnieniem o sobie. Mars, wyobrażając sobie żonę, narażoną na tyle cierpień, bladł i powtarzał:
— Ja zabiję Texara!
Czemuż nie znajduje się jeszcze na wyspie Carneval wobec nędznika, którego niecne knowania przyczyniły tyle mąk rodzinie Burbanków i wydarły mu Zermę, jego ukochaną żonę.
Obozowisko urządzono na krańcu małego przylądka, wystającego z północnego kąta jeziora. Ostrożność nie pozwalała puszczać się nocą na nieznane terytorjum, gdzie widnokrąg musiał być ograniczony. Dlatego też, po naradzie, umyślono dopiero o świcie
Strona:Juliusz Verne - Walka Północy z Południem 02.pdf/139
Ta strona została przepisana.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/8/8c/Juliusz_Verne_-_Walka_P%C3%B3%C5%82nocy_z_Po%C5%82udniem_02.pdf/page139-652px-Juliusz_Verne_-_Walka_P%C3%B3%C5%82nocy_z_Po%C5%82udniem_02.pdf.jpg)