Strona:Juljusz Verne-Czarne Indje.djvu/197

Ta strona została przepisana.

Tymczasem była to dziewczynka, mająca piętnaście lub szesnaście lat. Wzrok jej błędny i zdziwiony wszystkiem, jasna płeć blondynki, której nigdy światło słoneczne nie skąpało, kształty delikatne i drobne; wszystko to składało się na utworzenie istoty dziwnej i uroczej zarazem. Jakób miał niejaką słuszność, porównywając ją do istoty nadziemskiej. Wyraz twarzy miała oryginalny. Oczy, jakby znużone zbytniem światłem lamp na folwarku, patrzały błędnie.
Magdalena, ułożywszy dziewczynkę na swoim łóżku, zadała jej pierwsze pytanie:
— Jakże się nazywasz, maleńka?
— Nella[1] — odpowiedziała.
— Czy cię co boli, Nello? — pytała Magdalena dalej.
— Jeść mi się chce — odrzekła — nie jadłam oddawna.... od....

Po tych kilku wyrzeczonych słowach, znać było, że Nella nieprzyzwyczajona była do mówienia. Język, którym się posługiwała, było to raczej narzecze staro-galickie, którego Szymon Ford i jego rodzina często używali.

  1. Nella, skrócenie od Heleny.